Mój Złodziej Myśli ma wrócić do szpitala. Jakiegoś bez odwiedzin.
Boje się, że z nią źle.
Spędzi tam 3 miesiące, przynajmniej.
Może rok, może kilka lat.
Jak najmniej, proszę.
Nie mam dla Niej czasu, stresuję się, że coś jej się stanie, a przecież nie chcę.
Smutno. Mam stres, że kolejna osoba nagle zniknie, choćby w szpitalu. Boje się, cholernie się boję.
Nie umiem doceniać ludzi na bieżąco, znaleźć dla nich czasu na co dzień, a nagle dzieje się coś złego i już nic nie można zrobić. To strach, to stres, to beznadzieja.
Martwię się, Kotek.
i trzymam kciuki za Twoje szczęście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz