Interesuję się zaburzeniami, wszelkimi. Jak tylko usłyszę słowo, coś się we mnie porusza. Mam masę chorych znajomych, mi też to doskwiera. Gdy wezmę niektóre leki, takie zwykłe, na katar na przykład, w końcu mamy jesień wracają stany lękowe. Boję się ludzi w autobusie, wyglądają jak gady, potwory, ich twarze są powykrzywiane, a ja nie mam dokąd uciekać, chcę się pozbyć oczu i nie mam jak. Jednak nie o tym chcę dzisiaj napisać.
Większość historycznych nawiązań do historii psychiatrii mi się nie podoba, rzadko kiedy słyszy się o pomaganiu osobie chorej, o leczeniu, wsparciu, czymkolwiek. W większości przypadków, postacie chore, albo zostawały odsunięte od społeczeństwa, albo odsuwały się od niego same - popełniając samobójstwo. Usłyszałam ostatnio o sytuacji w Rosji, sprzed niecałego wieku. Da się zrozumieć czasy wojny, więzień, łagrów, obozów, trudno, ale da się. Lecz dla mnie najdziwniejsze, nie jest to, a więzienia-szpitale psychiatryczne. Ludzi niewygodnych, mówiących za wiele, mówiących źle o polityce odsyłano do takich szpitali. Naturalnym było znęcanie się sanitariuszy nad pacjentami, bicie i faszerowanie lekami, a także wstrzykiwanie zastrzyków siarkowych podskórnie, w celu osłabienia organizmu, wysokiej gorączki co często mogło prowadzić do śmierci. Jednak wciąż nie to najbardziej mnie szokuje. Powinno być przecież jakieś, jakiekolwiek uzasadnienie zamykania ludzi w szpitalach. Więc, w ZSRR, wymyślono zupełnie nową chorobę, tzw. schizofrenię bezobjawową.
"W praktyce kryteria diagnostyczne pozwalały psychiatrom na rozpoznanie pełzającej schizofrenii na podstawie zachowań, które w normalnych warunkach byłyby charakteryzowane jako świadczące o drobniejszych zaburzeniach lub nawet powstające u osób zdrowych."
Zatem każdy mógł być chory, dziś objawy schizofrenii można potwierdzić robiąc niektóre badania mózgu, w tym EEG, przechodziłam je kilka razy. Na ogół wiadomo od razu czy ktoś jest chory czy nie, lecz w tym przypadku objawów nie było, a wątpię także w wykonywanie takich badań w czasie wojny, czy po wojnie. Rosja z każdym dniem, każdą informacją zaskakuje mnie co raz bardziej. Lecz co poradzić?
Zainteresowanych odsyłam do Wikipedii, ja większość informacji czerpałam z rozmów, wiedzy własnej i częściowo stamtąd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz